17 grudnia 2013

Pałac w Kamieńcu Ząbkowickim

Pierwszy mój kontakt z pałacem w Kamieńcu Ząbkowickim daleki był od tego, co można nazwać "zwyczajnym zwiedzaniem". Wysokie chaszcze, forsowanie siatki, następnie krótki rekonesans - mieniące się w słońcu szkliwione cegły murów, ciekawa architektura zarówno budynku jak i założenia tarasowo ogrodowego wokół (a raczej tego, co z niego zostało), poza tym zaskoczenie na widok starych samochodów porzuconych na dziedzińcu i konsternacja związana z dwoma miskami pełnymi jedzenia dla psów.


Potem sekwencja wydarzeń w moich wspomnieniach nieco przyspiesza - dwie pary uszu zauważone w nie tak odległej kępie trawy, bieg przez zarośla, skok przez siatkę i pretensje przyjaciół, że uciekałem pierwszy.


5 grudnia 2013

Eksperci radzą.

Żyjemy w takich czasach, że każdy może być "ekspertem". To, że w sklepie ze sprzętem AGD pracownicy nie mają najczęściej żadnej wiedzy o oferowanych towarach, nie potrafią również dopasować produktu do potrzeb klienta, już dawno przestało mnie dziwić. Najczęściej bowiem pracują tam studenci, którzy dziś sprzedają sprzęt AGD/RTV, za tydzień będą was obsługiwać w kawiarni, a za dwa tygodnie - jako telemarketerzy - zaproponują wam zmianę operatora telefonicznego. 

To, że w salonie samochodowym łatwiej spotkać się z absolutną ignorancją, zerowym zaangażowaniem w prezentację danego modelu i jedynie niepełnymi, wyuczonymi przez sprzedawcę na pamięć informacjami z prospektu reklamowego, jeszcze długo dziwić mnie nie przestanie, choć mam świadomość, że stan rzeczy jest jaki jest.

Do ostatniego poniedziałku miałem jednak poczucie, że jako jedni z nielicznych dziennikarze branżowi - w tym motoryzacyjni - znają się na rzeczy. Ich wiedza jest stosunkowo pełna, a porady, jakich udzielają na łamach pism, są dla czytelników faktycznie pomocne. W poniedziałek jednak kupiłem - podobnie jak co tydzień od 1995 roku - 949. numer Auto Świata, który uświadomił mi, że jestem w błędzie. 
Jeden z czytelników poskarżył się, że w listopadzie 2012 roku kupił nową Kię Optimę, której nawigacja była nieaktualna. Kia urządzenia zaktualizować bezpłatnie nie chce, czytelnik-właściciel uważa, że auto nie spełnia jego wymagań, pyta więc Redakcję, kto ma w tym sporze rację. Eksperci radzą: "Niestety tak jest z większością fabrycznych nawigacji. Są drogie i na dodatek nie mają bezpłatnych aktualizacji. Dlatego bardziej opłaci się dokupić przenośną nawigację lub korzystać z tej w telefonie"

Faktycznie, czytelnik z pewnością oczekiwał takiej porady. Kupując auto za ok. 100 tys. zł już zacierał ręce z radości, że przed udaniem się w każdą dalszą trasę musi przede wszystkim wyłączyć fabryczną nawigację, a następnie sekwencja - przyssawka na szybę, nawigacja z TESCO, kabel w gnazdo zapalniczki i w drogę! Ahoj przygodo! 
To tak jakby poradzić komuś, by pisał na maszynie, skoro kabel zasilający nowego komputera nie sięga do gniazdka. Albo żeby zamiast używać nowego odtwarzacza CD, odtwarzał kasety w magnetofonie bo płyty są zbyt drogie.

Czy takie porady to jeszcze brak profesjonalizmu czy już głupota? I z drugiej strony - czy takie problemy to efekt nieprzemyślanych zakupów czy patologicznego skąpstwa Rodaków?